Pełnia Śnieżnego Księżyca 12 lutego 2025 roku
Data publikacji: 2025-02-12
Kategoria: Astrologia

Medytacja „Kim jestem”
Śnieżny Księżyc 2025 roku przynosi przesłanie: osaczeni trudnościami zmieńmy sposób myślenia z „potrzebuję wiedzieć” na „”nie wiem” jest dla mnie dobre”. Poszukiwanie nowej drogi, zapał do odkrywania siebie i nowych możliwości to szanse, które otwierają się w tym wyjątkowym czasie dla nas wszystkich. Nasz umysł jak leciwy, mocno zużyty komputer wymaga starannej renowacji i wolnego miejsca na twardym dysku…
Przed nami tuż-tuż Śnieżny Księżyc, czyli pełnia 12 lutego 2025, a dokładnie o godzinie 14:53 czasu polskiego. Nic dziwnego, że znów zrobiło się mroźniej i pojawił się szron, śnieg i szadź. Tradycja magiczna, szamańska podaje też inne nazwy tej lunacji: Głodny lub Burzowy Księżyc.
Jak zwykle podczas pełni stajemy się bardziej pewni siebie, zdecydowani i kreatywni. Śnieżny Księżyc 2025 roku wzmacnia jeszcze tę tendencję - zgodnie z lwim archetypem astrologicznym. Za jego sprawą oczekujemy też, że efekty działań zostaną zauważone, docenione i to najlepiej publicznie. Sprawia, że czujemy moc poczucia godności własnej, zaufania do siebie oraz pragnienie zrealizowania celów. Księżyc w Lwie ma ogromny wpływ na swoje reakcje, umie je świadomie kształtować…
Tymczasem stojące naprzeciw Słońce wzmacnia potrzebę indywidualnej ekspresji, zrozumienia tego, kim jest i dokąd zmierza. Archetyp astrologiczny Wodnika wnosi także intuicyjny wgląd w naturę rzeczy, choć w pierwsze chwili trudno jednoznacznie stwierdzić, czy to faktycznie przebłysk geniuszu czy sen wariata, który od dawna sprzeciwia się rzeczywistości taką, jaką ją dostrzega. Warto zauważyć, że towarzyszący Słońcu Merkury zdążył już przekonać solarnego brata, że jednak wszystkich rozumów nie pozjadał, że co dwie głowy, to nie jedna…
Kosmicznego obrazu dopełnia Uran, który – zgodnie z własną naturą – prowokuje, testuje cierpliwość, wytrwałość i burzy porządek myśli. Ciężko z nim wytrzymać, a on sam nie odpuszcza, beznamiętnie, bezpardonowo dążąc do konfrontacji. A wszystko to, by zmotywować i Księżyc, i Słońce do szukania nowych, twórczych ścieżek do wolności osobistej, dobrostanu i kreatywności. Uraniczny wpływ w najczystszej postaci to przebłysk determinacji i odwagi, by zmienić bieg rzeczy na korzystny; to odwaga, by stawić czoła słabościom. To może też być przebłysk intuicji, jak wyjść z matni, przeciąć węzeł gordyjski ciążących zobowiązań. Nikt nie wie lepiej od Urana, że jedyną trwałą we Wszechświecie jest ciągła zmiana. Kto pozostaje w ruchu, ten żyje, trwa w nieustannie zmieniającym się kosmicznym rytmie. W sferze codzienności lepiej jednak zachować zdwojoną rozwagę i zdrowy rozsądek. Archetyp Wodnika to również władztwo rewolucjonisty Urana, który może prowokować do nieprzemyślanych, radykalnych działań. Dotyczy to także słownego dawania upustu nagromadzonym frustracjom.
W duszy zagrają nam więc teraz werble buntu i spontanicznego wyrywanie się na upragnioną wolność. Ten przebłysk mocy powinien zostać spożytkowany do odrzucenia krępujących umysł i ciało więzów, zużytych, martwych reguł, do określenia na nowo granic własnej tożsamości, prywatności, poszerzenia przestrzeni osobistej wolności. To idealny czas, by pożegnać stare i otworzyć na nowe, by wsłuchać się w głos intuicji, z odwagą penetrować zakamarki duszy bez oceniania.
W czasie Śnieżnego Księżyca 2025 kosmos rezonuje tak, że wśród chaosu informacji, wrażeń, nerwówki niespodzianek rodzi się nowa i trwała jakość dla uczuć, finansów i dobrostanu. Dlatego bieżące decyzje i konkretne działania mogą przynieść trwałe skutki. Nad czym warto się szczególnie pochylić, co warto przemedytować? Po pierwsze, trwałość i wartość wszelkich relacji społecznych ze światem zewnętrznym, weryfikacja ideałów, celów społecznych; bardziej świadome budowanie relacji opartych na partnerstwie, zrozumieniu i poszanowaniu granic osobistej wolności oraz prywatności w relacjach. Można też postawić pytania: co chciałbym zmienić w życiu towarzyskim, społecznym? Jakich zmian potrzebuję, jakich pragnę?
Po drugie, pełnia Śnieżnego Księżyca 2025 roku zachęca do głębszego zrozumienia siebie, niejako spotkania z samym sobą. Warto zatrzymać się, by docenić swoją wartości, ale także postawić na wewnętrzną prawdę, rozwijanie intuicji i rzeczywistej czułej troski o dobrostan..
Po trzecie, z bardziej praktycznego dla codzienności punktu widzenia - to świetny moment, by uczyć się konsekwencji, uczyć się szacunku do siebie, asertywności.
Pamiętajmy jednak, że warunkiem korzystnych zmian, transformacji duchowej pozostaje jednak motywacja oparta na bezwarunkowej szczerości wobec siebie samego i dobru własnym i innych.
Na czas pełni Śnieżnego Księżyca 2025 roku proponuję bardziej zaawansowaną praktykę duchową opartą na tradycji zazen. Świetnie harmonizuje ona z bieżącą muzyką kosmiczną, zachęcając do otwarcia się na siebie, penetrowania JA i odzyskiwania siebie dla siebie.
Medytacja „Kim jestem?”
Jej celem pozostaje odkrycie wewnętrznego spokoju opartego na wewnętrznej wolności. Dzieje się tak dzięki doświadczeniu najczystszej istoty własnego JA – bez żadnych ram, ani tych społecznych, ani psychologicznych/osobowościowych. Praktykowana regularnie pozwala zaakceptować siebie i pokochać bezwarunkowo. Pozwala przekroczyć słowne pułapki logicznego, racjonalnego poznania.
Czego potrzebujemy? Schludnej, cichej przestrzeni i chwili dla siebie. Możemy wybrać dowolny czas praktyki; ważne, by zaczynać od krótkich sesji, ale ćwiczyć regularnie. Ten rodzaj medytacji nie wymaga też pozycji lotosu, choć warto praktykować z wyprostowanymi plecami. Można zapalić naturalną świecę woskową, wspomóc wyciszenie olejkiem eterycznym z lawendy lub róży.
Pierwszy krok to zajęcie wygodnej pozycji. Kolejny: kilka minut oddechu pranicznych we własnym, naturalnym rytmie. Do tego kroku można wracać, jeśli stracimy koncentrację. Gdy już pojawi się odczucie wyciszenia, zadajemy sobie tylko jedno pytanie: kim jestem? Pamiętajmy, by puszczać wolno każdą werbalną odpowiedź; słowa i emocje powinny przychodzić i odchodzić, nie zatrzymywane przez umysł medytujący – jak podmuchy wiatru czy morskie fale... Gdy pojawia się nowa myśl lub emocja – nie oceniamy, nie nazywamy ich, lecz zadajemy pytanie: kto tego doświadcza?/kto jest świadomy? I udzielamy odpowiedzi: Ja. Powtarzamy ten krok za każdym razem, kiedy pojawiają się kolejne myśli, emocje.
Ważne, by się nie spieszyć, nie stawiać sobie żadnych warunków czy granic czasowych. I nie oceniać ani tych myśli, ani tych emocji, które przychodzą. Zachowujemy jedynie ich świadomość i akceptację subiektywnego JA.
Ta praktyka szybko przynosi poczucie wewnętrznego spokoju, a z czasem też głęboki wgląd w siebie. Krótko mówiąc, zamiast racjonalnie badać, analizować, zastanawiać się, kim jestem, definiować siebie poprzez osiągnięcia, porażki, płeć, zdolności, wygląd itp., pozwala dotrzeć do wewnętrznej prawdy, istoty. Warto ją włączyć do codziennej praktyki, jako codzienny rytuał, czas czułej troski dla siebie.
Droga Czytelniczko, drogi Czytelniku, niech MOC wewnętrznej przemiany duchowej miłości zawsze będzie z Tobą!
AUTOR ARTYKUŁU
