Jesienią też szczęście puka do Towich drzwi
Data publikacji: 2022-11-03
Kategoria: Doradztwo duchowe
Byle do wiosny, byle do lata... Te słowa brzmią w naszych uszach niczym mantra. Gdzie się nie obejrzysz, tam ktoś, kto pragnie tego, co minęło. Tej pory roku, która rozpieszczała go słońcem. Mówimy o lecie, o tym, co minęło. Lato jest takie piękne! Spacerujesz, jeździsz na rowerze, opalasz się nad wodą, zmierzasz przez bieszczadzkie połoniny. Ogarnia Cię zaduma i nostalgia. Przed Tobą tyle miesięcy w jakiejś dziwnej stagnacji. Wydaje Ci się, ze niczym niedźwiedź siedzisz w gawrze. Zakopujesz się w norce, a życie staje się smętne i szare. Czy warto rozpamiętywać promienie słońca, które już nie dotykają Twojej twarzy? Czy warto ciągle myśleć, że długą sukienkę w kwiaty założę dopiero w uroczy czerwcowy wieczór? Czy warto wmawiać sobie, że jestem szczęśliwa tylko w czerwcu, w lipcu i w sierpniu, a w pozostałe miesiące los mi już nie sprzyja?
Może nie ulegajmy stereotypom, pozwólmy sobie być sobą? Kiedyś mówiłam na głos „Kocham lato. Nienawidzę jesieni”. Ustawiłam swoje hasło (jako jedno z wielu) i miałam z nim dumnie iść przez życie. Jestem taka stała, mocna w swoich postanowieniach. To był mój powód do dumy. I nagle świat stanął na głowie. Przestałam bać się siebie, swoich myśli, uczuć. Jestem kobietą, jestem zmienna. I jest mi z tym wspaniale! A w swoich zmianach szukam spokoju wewnętrznego i radości. Wiem, wiem, brzmi dumnie i patetycznie. Jednak życie sprowadza nas w inne przestrzenie. Gdybyśmy przeprowadzili ankietę „Kto lubi jesień”, może znalazłoby się kilku pasjonatów. Warto do nich dołączyć!
Jesienią kocham wczesne wieczory. Czuję się wtedy bezkarna. Dziwnie brzmi? Zasiadam w swoim ukochanym fotelu z książką w ręce. Przeżywam emocje bohaterów, upajam się każdą stroną zapisanej książki. Spoglądam przez okno i czuję, że moje serce zaczyna bić miarowym rytmem. Uspokajam się. Lato wymuszałoby na mnie szereg różnych obowiązków. Pewnie znacie to z autopsji – bo długie dni, bo można dużo zrobić... Czy trzeba? Wiem, wiem... Kiedyś też bym nie odpuściła. Wzorowa uczennica ze świadectwem z czerwonym paskiem. Poukładana i obowiązkowa. Czy na tym polega życie? By od linijki odhaczać to, co musimy wykonać? Oczywiście, są rzeczy, które bez nas się nie obejdą. Po prostu musimy je zrobić. W psychologii modne staje się podejście zamiany komunikatów „Nie muszę, ale chcę, mogę”. No właśnie. Do naszego mózgu świat dziennie kieruje miliony komunikatów. Nie udawajmy, że jesteśmy gąbką i wchłoniemy wszystko. Wystarczy, że przyswoimy część tego, co najważniejsze, istotne, niezbędne do codziennego funkcjonowania. Kiedyś usłyszałam, że w weekend wystarczy zrobić trzy rzeczy, które sprawiają nam radość. I wcale nie musi to być spektakularny wyjazd do ekskluzywnego SPA. Rozmowa telefoniczna z przyjaciółką, nałożenie maski na włosy, zabawa z dzieckiem.
Ciemność wieczoru rozświetla się delikatnym światłem lampy. Jest mi ciepło, słonecznie. Odkrywam w jesieni coś innego. Magię i tajemnicę. Poznaję siebie. Odbywam najpiękniejszą podróż - w głąb siebie. Rozumiem teraz, że jeśli spotkasz się ze sobą w dobrym momencie, pójdziesz dalej. Zrobisz krok do przodu, a później nie zejdziesz już z tej drogi.
Plan na jesień? Jest bardzo prosty. Długa kąpiel w sosnowej pianie. Zapach lasu unosi się wtedy nad Tobą. Przywołaj w pamięci sosny, świerki, jodły. Dla mnie kiedyś było to tylko drzewo, a teraz to drzewo życia. Patrzę na jesienne liście. Uśmiecham się do ich czerwieni, brązu i żółci. Już nie wracam z pustymi rękami z jesiennego spaceru. Przynoszę kasztany, bukiet jesiennych liści. Rozkładam dary jesieni w różnych miejscach mojego domu. Jestem szczęśliwa! Bo życie to drobiazgi. Kiedyś nie widziałam tak dokładnie zmieniających się pór roku. Nie widziałam tego, co przynoszą. Był jeden mały wyjątek. Po urodzeniu dziecka. Wtedy rytm dnia był zupełnie inny. Wracałam ze spaceru w wielkim zadziwieniu. Dostrzegałam świat i to było piękne – zwyczajne i niezwykłe. Powoli szłam z wózkiem i syciłam się każdą chwilą. Uśmiechałam się do siebie, wystawiam twarz do słońca. Przysiadałam na ławeczce w parku i patrzyłam na świat, który się zatrzymał. Zamykałam go w kadrze swojej pamięci. Szybko się skończyło. Wszystkie mamy tego świata wiedzą, o czym mówię. Wróciła praca, rutyna, mnóstwo obowiązków. Spacer stawał się odświętnym wydarzeniem. I wiecie co, ja już tak nie chcę. Dlaczego tak łatwo dajemy odchodzić temu, co piękne i niezwykłe? Dlaczego tyle lat trwa czekanie na to coś? Co to ma być? Może wiemy, a może płyniemy tylko na obłoczku utkanym z marzeń? Jakkolwiek to zabrzmi - może nieco patetycznie - życie jest darem. Przynosi nam to, czego pragniemy. Może niekoniecznie forma nas cieszy, ale wbrew pozorom to dla nas najlepsza droga. Z reguły po każdej tragedii nie chce nam się podnosić. Czujemy, że skrzydła, które podnosiły się do lotu, roztopił wosk. Niczym Ikar upadamy. Zbieramy pióra, odłamki, które pozostały i znów budujemy. I wiecie co, ma to sens.
Zauważam, że jestem jak te jesienne drzewa. Zrzucam starą skórę i czuję się inna. Czuję się sobą! Każdego roku odradzam się, by na nowo stawić czoło życiu. Świat wokół mnie się zmienia. Odchodzą najbliżsi, ukochani ludzie. Pozostawiają lukę w moim sercu. Przychodzą też inni. Stają się taką „przyszywaną rodziną”. Wzmacniają się relacje. Rodzą się nieraz w bólu – naszych chorób, smutków. Pogrążeni w cierpieniu widzimy nagle, że ktoś przeżywa podobne emocje. Jeśli będziemy na tyle mądrzy, być może podamy sobie ręce i pozwolimy sobie razem iść przez życie. Jeśli nie zabraknie nam odwagi. Być z drugim człowiekiem, to największa odwaga. Być żoną, mamą, przyjaciółką.
To jest właśnie życie. To jesienne, zadumane. Nasze życie.
Gdy piszę te słowa, towarzyszy mi dźwięk przepięknej muzyki relaksacyjnej. Moc nut uświadamia mi, że ukojenie przynosi łagodny rytm. I w tym łagodnym rytmie, żegnam się dzisiaj z Wami.
Lubię pisać. To moja wewnętrzna harmonia. To poukładanie mojego świata. Niech każdy z Was znajdzie dzisiaj jedną rzecz, która go cieszy, napawa optymizmem. Jesteśmy dorośli. O tylu rzeczach zapominamy. A przecież „każdy dorosły był przecież dzieckiem”. Kto z nas nie pamięta „Małego Księcia”? Wędrówka po symbolicznych planetach, niech będzie nowym otwarciem. Tego Wam, Kochani Czytelnicy, życzę.
Za tydzień nie tylko o jesiennym wieczorze. O jodze, oddechu i tym, co nas zmienia. O dojrzałości do bycia sobą. O docenianiu siebie.
Z jesiennymi pozdrowieniami